Stefanie, na pewno zareagowałeś zbyt emocjonalnie, a emocje, niestety, zamykają na rzeczową dyskusję. I poszła lawina. Spróbuj, proszę, trochę ochłonąć, bo widzę, że jeszcze nie do końca rozumiesz, co kto napisał.
Bo nikt nie napisał, że producenci (i przedstawiciele) przedstawiają nieprawdziwe testy. De Atramentis w ogóle żadnych testów na swojej stronie nie pokazuje (ja ich przynajmniej nie znalazłem). Przy serii Document Ink są jedynie kropeczki z wygenerowanym komputerowo poglądowym kolorem. Nikt nie oczekuje, że kolor i nasycenie atramentu będą odpowiadały temu poglądowemu kolorowi. Nikt też nie kwestionuje próbek wykonanych przez Ciebie. Mało: i Akszugor i Dex POTWIERDZILI, że taka plama jest możliwa do uzyskania. Wacikiem. Bo tak wykonałeś próbki, prawda? Nie wiemy tylko na jakim papierze. Napisałeś, że to zwykły papier ksero, ale jaki konkretnie - nie wiemy. Że kolor i nasycenie może różnie wyglądać na różnych papierach pokazał Akszugor i udowodnił, że na dobrym papierze nasycenie jest jak najbardziej zadowalające. (BTW niedawno w TV była też wypowiedź Ewy Landowskiej a propos ręcznie kaligrafowanej Konstytucji RP, w której mówiła o zależnościach między różnymi papierami i atramentami).
Zarzuciłeś Dexowi, że napisał nieprawdę, bo na jego teście wyraźnie widać, że nasycenie kreski jest większe, niż plamy. Owszem, jest większe, ale zwróć uwagę, że te plamy nie są zrobione wacikiem, tylko rozmazane odwrotną stroną stalówki, co Dex bardzo wyraźnie napisał. To mniej więcej tak, jakby chcieć zrobić preparat: można kapnąć kroplę krwi na szkiełko i po prostu zostawić, albo ją przycisnąć drugim szkiełkiem. I w tym drugim przypadku nasycenie zawsze będzie mniejsze. Ten przypadek jest identyczny: wacik zostawi sporą ilość atramentu, odwrotna strona stalówki tylko "mgiełkę". A pismo, w nasyceniu, będzie gdzieś pomiędzy.
Dex w żadnym miejscu nie skłamał, co w swojej zapalczywości tak mu zarzucałeś.
W ogóle, wydaje mi się, WSZELKIE testy atramentów można brać tylko orientacyjnie. Dlaczego? No bo każdy z nas posługuje się innym piórem, z inną stalówką, pisze na innym papierze. Wypadkowa tych trzech czynników w każdym przypadku będzie inna. No chyba, że ktoś się posługuje takim samym piórem z taką samą stalówką i pisze wyłącznie na takim papierze, jakimi posługiwał się tester.
Co do samej serii Document Ink, bo tu różnice w testach okazały się ogromne, widać taka specyfika tego atramentu, że nasycenie i kolor wyglądają skrajnie różnie na różnego rodzaju papierach. Można się o tym zresztą przekonać z wielu innych testów, które sobie można wyguglać, albo patrząc na próbki innych sprzedawców (choćby Goulet Pen czy Anderson Pens).
Czy ta seria jest zła? Nie wiem. Dla mnie te atramenty dyskwalifikuje ich silne przebijanie. Ale innym to nie przeszkadza i z komentarzy pod testami można się przekonać, że są osoby, które te atramenty lubią.
A na koniec napiszę coś ogólnie. I to akurat nie dotyczy wyłącznie Ciebie, bo zauważyłem, że niektórzy sprzedawcy/dystrybutorzy też czasami reagują baaardzo nerwowo w różnych sytuacjach. I piszę to jako osoba, która przez blisko 25 lat zajmowała się handlem, więc jakieś tam, minimalne doświadczenie mam.
Nie ma najmniejszego powodu, żeby za wszelką cenę, zawsze, bronić jakiegoś towaru. To jest rolą wyłącznie producenta - nie sprzedawcy. Sprzedawca powinien dążyć jedynie do posiadania jak najszerszego asortymentu, żeby móc zaspokoić oczekiwania jak największej grupy klientów. I tyle. Ma się zawsze towar gorszy i lepszy. Droższy i tańszy. O takich, albo innych cechach. I nie wszystko, co się sprzedaje musi być "naj". Coś, co dla jednego jest wadą dla kogoś innego może być zaletą.
Bardzo bym chciał, żeby całego nieporozumienia nie było, żeby się nigdy nie wydarzyło. No ale się stało...
Stefan, nie mam pojęcia, jak załatwisz sprawę z tymi, którzy, przyznasz, słusznie poczuli się urażenie. Mam nadzieję, że Ci się uda. W każdym razie życzę Ci powodzenia. I mam nadzieję, że w końcu zrobię u Ciebie jakieś zakupy.
